Strony

czwartek, 12 listopada 2015

Zawieszenie

          Dzisiejszy post jest smutny... Przynajmniej dla mnie xd To opowiadanie bardzo długo mi towarzyszyło- początkowo jedynie w wyobraźni, potem w moim fioletowym notesie i wreszcie postanowiłam je opublikować, pokazać światu. Jeszcze pamiętam, jaka byłam wtedy zestresowana, jak bardzo martwiłam się, że ta historia zostanie źle odebrana, że ludzie powiedzą mi to, co już sama wiedziałam- że nie potrafię pisać i że fabuła, którą tworzę nie nadaje się do publikacji.
          Bywało różnie. Miałam momenty załamania, kłopoty z brakiem czasu i weny, z pogodzeniem prowadzenia kilku blogów jednocześnie. Byliście świadkami mojego dojrzewania i rozwoju jako blogerki i człowieka- nie zawsze w sensie pozytywnym, ale przecież każdy z nas popełnia błędy i każdy na tych błędach się uczy.
         Chyba największą frajdę w tym wszystkim miałam, gdy tworzyłam opisy uczuć i zachowań bohaterów albo atmosfery panującej w danej scenie- to uwrażliwia nie tylko na świat zewnętrzny, ale i na drugiego człowieka, uczy empatii i rozwija wyobraźnię. Nie potrafię nawet wyrazić co czułam, gdy coś wyszło tak, jak planowałam albo gdy coś w co wątpiłam okazywało się strzałem w dziesiątkę. Nie wiem czy zrozumiecie co mam na myśli czy nie, piszę chaotycznie, wiem. Musicie mi to niestety wybaczyć, ale jestem wzruszona. Właśnie kończy się jedna z moich licznych pisarskich przygód i chyba nadszedł czas, żeby wyjaśnić wam dlaczego.
         Nie chodzi ani o brak weny czy czasu ani nawet o to, że przejadła mi się ta historia. Mam do niej ogromny sentyment i gdybym mogła napisałabym nawet i drugą jej część (coś w rodzaju sezonu 5? ^^), ale widzicie...to chyba nie ma sensu.  Widzę spadającą liczbę wyświetleń i brak komentarzy i rozumiem co to oznacza. Nastąpiło drastyczne obniżenie zainteresowania tą historią i nie mogę pozostać na to obojętna. Wolę odejść teraz niż za miesiąc, dwa miesiące czy pół roku, gdy nikt już o tym opowiadaniu nie będzie pamiętał.
      Mimo wszystko nie potrafię usunąć tego bloga ani oficjalnie go zamknąć. Może to śmieszne i dziecinne, ale boli mnie myśl, że w ten sposób definitywnie zamknę pewien etap w swojej blogowej karierze i stracę możliwość powrotu... Nie lubię zostawiać niedokończonych spraw, ale w tym przypadku nie mam wyjścia.
Powiedzmy, że opowiadanie jest zawieszone do odwołania, chociaż to odwołanie raczej nie nastąpi a nawet jeśli  to nie prędko.
      Dziękuję wszystkim komentatoromoraz czytelnikom za wspracie i poświęcony czas. Mam nadzieję, że jeśli ktokolwiek to czyta nie jest zawiedziony. Coś się kończy a coś się zaczyna a ja usuwam się w cień i robię miejsce dla lepszych od siebie ;)
      Przy okazji przypominam też, że chociaż ten blog już nie będzie funkcjonował jak dawniej to wciąż prowadzę inne blogi, które znajdziecie w zakładce (cóż za zaskoczenie... ^^) "Moje inne blogi" (Hate- so similar to love" też jest na podstawie TVD i jeśli i tam czegoś nie zawalę i nie stracę komentatorów i czytelników to poprowadzę tę historię do końca ;p).
      Dziękuję wam wszystkim za uwagę ( o ile przeczytaliście cały ten nudny post xD) i mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy przy okazji moich innych opowiadań albo może tym razem waszej twórczości...
     Pozdrawiam serdecznie

xOxO diem.carpe

4 komentarze:

  1. Jejku czemu ja nie wiedziałam ze jest 18 rozdział??
    Nigdzie na żadnym innym blogu nie dodałeas zadnego komentarza ze jest czy coś moim zdaniem powonas cos takiego zrobić zeby sie ludzie dowiedzieli ;* Bardzo mi przykro ze koniec z tym blogiem i nie dowiem sue co dalej z delena ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwazam ,ze spadla Tobie czytelnosc dlatego ,ze zadko dodajesz rozdzialy i ludzie poprostu przestali liczyc na to ,ze zaczniesz cos dodawac. Powinas skonczyc tego bloga. Duzo w sieci jest takich nie dokonczacych blogow i to nie jest dobre. I jak cos takiego widze to powiem szczeze ,ze mnie szlak trafia. Ale to tylko moje danie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże.
    Przepraszam!!! Bardzo Cię przepraszam. Gdybym mogła, padłabym przed Tobą na kolana. Od bardzo długiego czasu planowałam się do Ciebie odezwać, ale jak zwykle mi nie wyszło :( Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mnie ciągnęło do wpisania w wyszukiwarkę adresu tego bloga, by w końcu przeczytać i skomentować. Odkładałam to jednak, niestety. Nie, żebym marudziła, czy szukała usprawiedliwienia, po prostu chciałam potraktować przeczytanie 18. rozdziału jako nagrodę dla siebie (do końca listopada muszę wałkować zadania i przeczytać od groma książek na olimpiadę).
    Teraz wiem, że jestem jednym z winowajców :/ A to nie był mój zamiar. Bardzo chciałam poczekać aż się ogarnę i podzielić się z Tobą moim zdaniem wylewnie, objąć każdy szczegół.
    W każdym bądź razie wiem, że zaniedbałam Twoją twórczość i przepraszam. Postaram się jeszcze jak najlepiej i jak najprędzej przeczytać poprzedni rozdział, więc proszę, nie usuwaj bloga! Mam też nadzieję, że w przyszłości postanowisz kontynuować tę historię, bo jest genialna.
    Tak czy siak, pozdrawiam Cię ciepło. Trzymaj się! :*
    Em.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozwolicie, że odpowiem wam w jednym komentarzu? ^^
    Po pierwsze infromacje o nowym rozdziale pojawiły się w notkach pod tytułem "Nie taki wielki powrót". Fakt, że nikt nie odpowiedział na ten anons (czy w ogóle można to tak nazwać? ^^) świadczy o spadku popularności tego bloga i nie ma co do tego wątpliwości. Mogę winić za to jedynie siebie i swój brak czasu- od 8:00 do mniej więcej 16:00 pracuję, zanim dotrę do domu jest 18:00 i potem albo padam na twarz albo się relaksuję (rzadko bo rzadko, ale jednak...) albo się uczę, bo co dwa tygodnie mam szkołę. Wolne weekendy przeznaczam na wypoczynek w domu z bratem i rodzicami albo zabawę w gronie przyjaciół. Czas na pisanie mogę sobie ewentualnie wygospodarować w pociągu w trakcie powrotu z miasta,w którym studiuję do miasta rodzinnego (jak to brzmi). Przykro mi, że tak jest, ale nic na to nie poradzę. W każdym razie dziękuję za odzew teraz, przynajmniej wiem, że ktokolwiek przeczytał ten post i że wywołał on jakieś reakcje.

    Emka nie mam do ciebie żadnych pretensji, nie o to mi chodziło, gdy pisałam ten post. Byłam odrobinę rozżalona i rozczarowana, ale bardziej sobą niż wami. To reakcje czytelników są skutkiem działań autora i nie ma co się dziwić, że wyszło jak wyszło. Przepraszam jeśli poczułaś się winna albo gorzej- pomyślałaś, że ta notka jest prowokacją.
    Przepraszam was wszystkich, jeśli was rozczarowałam. To wszystko co mam do powiedzenia ;***

    OdpowiedzUsuń