Strony

wtorek, 2 września 2014

Rozdział 1- Zapomnienie

Patrząc na Elenę Gilbert z boku na pierwszy plan rzucały się jej jedwabiste, pocieniowane brązowe włosy z rudymi refleksami, duże czekoladowe śmiejące się oczy otoczone wachlarzem czarnych jak węgiel rzęs, alabastrowa cera i uroczy uśmiech wart milion dolarów. Nikt nie spodziewałby się, że ta uwielbiana przez wszystkich i rozpieszczana całe życie nastolatka może mieć problemy większe niż to, ile szklanek whysky wypije, nim zetnie ją z nóg. Ciało wieloletniej chearladerki wzbudzało męskie fantazje. Kto by się spodziewał, że ktoś o takim wyglądzie, potrafiący śmiać się tak lekko w sposób niemal beztroski będzie należał już do jednej osoby i to na wieczność? To absurdalne, Elena miała przecież dopiero osiemnaście lat i powinna korzystać z życia jak jej rówieśnicy, zamiast zamartwiać się, czy jej szurnięty były wciąż ją kocha, czy jej przyjaciółka wiedźma znajdzie sposób na okiełznanie Klausa, gotowego w jednej chwili wymordować całe miasto, czy jej braciszek poradzi sobie kiedyś bez interwencji popularnej i lubianej siostry, czy jej wampirza przyjaciółka otrząśnie się po stracie miłości i będzie w stanie ochronić bliskich ludzi przed wpływem tego mrocznego półświatka, czy jej pierwotna przyjaciółka i jednocześnie wróg numer dwa zaraz po Klausie znów nie wymyśli czegoś, co Elenie a co za tym idzie niemal całemu Mystic Falls przysporzy kłopotów, czy Matt poradzi sobie z prawdą o śmierci Vicky i mrocznej stronie najbliższych sobie ludzi i z tym, że najlepsza przyjaciółka oddała za niego życie stając się wampirem oraz czy nieprzewidywalny i gwałtowny wampir, tudzież brat byłego chłopaka Eleny w przepływie kolejnego załamania wynikającego z nieodwzajemnionej szaleńczej miłości do niej nie zrani jej po raz kolejny.
- Jeszcze raz to samo- wymamrotała w stronę barmana, z ledwością opróżniając szóstą już szklankę whysky. Była pijana, czuła to, ale teraz po prostu nie mogła inaczej. Alkohol sam w sobie przywoływał tyle pięknych wspomnień z czasów, gdy jej rodzice żyli a wampiry, wilkołaki i czarownice były w jej oczach jedynie historyjkami na Halloween. Kochała imprezy, musiała to przyznać a imprezy kochały ją. Dawniej Caroline była często zazdrosna o to, w jaki sposób Elena zwracała na siebie uwagę i stawała się centrum wydarzeń. Ale potem wszystko się zmieniło. Jej rodzice umarli a ona przez ponad pół roku obwiniała się o to, bo w noc wypadku uciekła z rodzinnej kolacji by poimprezować w gronie przyjaciół a potem tak się upiła, że nie była w stanie wrócić samodzielnie do domu i ostatecznie oni po nią przyjechali, co skończyło się tragicznie. Poczucie winy sprawiło, że zaopiekowała się Jeremiem jak nigdy wcześniej i mocniej związała się z ciotką Jenną, która zmarła półtora roku później również z jej winy. Potem Stefan zostawił ją i wyjechał z Klausem, by ratować brata. Elena nie załamała się tylko dzięki przyjaciołom.
Dzięki Alarick'owi, który jako były mąż jej biologicznej matki i narzeczony ciotki Jenny zaopiekował się nią i jej bratem co ostatecznie przypłacił życiem.
Dzięki Caroline, która z każdym dniem udowadniała, że życie wampira nie oznacza rezygnacji z marzeń i własnej osobowości.
Dzięki Bonnie, która była gotowa nawet na śmierć, by ochronić najbliższych.
Dzięki Tylerowi, który opiekował się przyjaciółmi niczym starszy brat a który został wygnany z miasta przez Klausa, co złamało serce Caroline.
Dzięki Matt'owi, jego poczciwości i wyrozumiałości i temu ciepłemu uczuciu, które zawsze w niej wywoływał.
Dzięki Damonowi, który wspierał ją i podnosił do pionu za każdym razem, gdy upadła. Kochał ją. Pragnął jej. Przytłaczał ją swoim seksapilem, swoją arogancją nieprzewidywalnością i błyskotliwością. Wywoływał drżenie w każdym nerwie jej ciała z osobna. Był najlepszym przyjacielem lub najgorszym wrogiem, ale też kimś więcej. Całowali się....
- Proszę bardzo- barman przerwał jej rozmyślania, stawiając przed nią kolejną szklaneczkę zapełnioną bursztynowym płynem. Tego jej było trzeba. Bez wahania opróżniła ją jednym haustem i wybuchnęła głośnym, pijackim śmiechem, który jednak nadal brzmieniem przypominał srebrne dzwonki. To zwróciło uwagę kilku chłopaków, siedzących w drugim końcu sali. Jeden z nich podszedł do niej. Postawił jej drinka, przywitał się i przedstawił, ale Elena była zbyt zamroczona alkoholem, by choć zwrócić uwagę na to, jakie imię podał. Zamiast tego spojrzała mu prosto w błękitne oczy i uśmiechnęła się uwodzicielsko. Był przystojnym blondynem a ona, dawna ona kochała flirtować. Uwielbiała te gry słowne, znaczące spojrzenia, elektryzujący dotyk i świadomość, że jest podziwiana.
Razem wychylili kilka drinków, razem zanosili się śmiechem i wreszcie razem powędrowali na parkiet, aby dać popis swoich umiejętności tanecznych. Elena czuła jego dotyk dosłownie w każdej części swojego ciała, był tak blisko, wiedziała co zaraz się wydarzy. Ale nim zdołał ją pocałować piosenka się zmieniła i z głośników, ustawionych pod sceną rozległy się pierwsze akordy: "I'm sexy bitch". Nie czekając ani chwili Elena wyrwała się z objęć blondyna i wskoczyła na stół, tańcząc na tyle prowokacyjnie, że skutecznie przykuła uwagę znaczącej większości męskiej populacji, znajdującej się w sali. A ona dała się ponieść, wreszcie pierwszy raz od dwóch lat, tak naprawdę. Jej subtelne, uwodzicielskie ruchy pozostawiały wiele miejsca na fantazje. Uśmiechnęła się słysząc tekst piosenki. To prawda, potrafiła być suką. Czasem nawet gorszą niż Katherine czy Rebekah. Może to dlatego tak ciężko szło jej dogadanie się z tymi dwiema? Nie ważne, teraz była sobą. Eleną Gilbert, duszą towarzystwa. Wybuchnęła perlistym śmiechem wyrywając butelkę tequieli chłopakowi stojącemu pod stołem na którym tańczyła i patrzącemu na nią jak na istne dzieło sztuki. Pociągnęła z niej zdrowy łyk a resztą polała swój biust i szyję w celu ochłodzenia się, ku wyraźnemu aplauzowi gapiów. Gdy tylko piosenka dobiegła końca Elena roześmiała się jak niesforna sześciolatka i zeskoczyła ze stołu wprost w objęcia nowo poznanego blondyna.
- Jesteś niesamowita- wyszeptał wpijając się w jej wargi. Ona zarzuciła mu ramiona na szyję i oddawała każdy pocałunek z gwałtownością, o jaką nawet się nie podejrzewała. Tego właśnie potrzebowała: zapomnienia, rozkoszy, zabawy. Wplotła palce w blond włosy chłopaka i pozwoliła mu na dokładne zlizanie z siebie całego alkoholu, który oblepił jej ciało, pojękując przy tym cicho, wprost w jego wargi.
- Świetnie całujesz- wyszeptał zachrypnięty, ściskając jej pośladki i unosząc tak, że była zmuszona opleść jego biodra swoimi smukłymi, cholernie seksownymi nogami.- ciekawe w czym jeszcze jesteś taka dobra. Sprawdźmy to. Wynająłem jeden z pokoi nad nami.
Elena uśmiechnęła się, ponownie wpijając w jego usta w wyrazie akceptacji. Właśnie za to kochała Nowy York. Mogła zacząć grę wstępną chociażby na środku ulicy i nikt nie spojrzałby się na nią krzywo. Nie, żeby kiedyś to wypróbowała.
Elena nawet nie zarejestrowała momentu, w którym blondyn zaniósł ją do swojej sypialni i posadził na komodzie. Zerwał z niej bluzkę, ściągnął te obcisłe, opinające jej krągły tyłek szorty i zaczął obcałowywać każdy skrawek jej skóry, nachalnie i gwałtownie doprowadzając ją niemal do szaleństwa. W tej chwili nie liczyło się nic, tylko alkohol szumiący w głowie i te sprawne palce, które za chwilę dobiorą się do jej majtek. On sam stał przed nią nago, to ona pozbawiła go wszelkich ubrań i teraz z taką pasją dotykała jego ciała już samym tym niemal doprowadzając go do spełnienia. Tak bardzo brakowało jej mężczyzny, ale miała dosyć tych, na których jej zależało. Bez przerwy ich raniła a oni ranili ją. To było błędne koło. W tamtej chwili nie myślała trzeźwo a jej jedynym i największym zarazem pragnieniem było połączenie się ciałem z tym nieznajomym. I gdy już blondyn miał zerwać z niej bieliznę i wejść w nią gwałtownie drzwi od sypialni zatrzęsły się i po chwili rozprysły w drobny mak, wywołując przeraźliwy huk. Gdyby Elena nie była tak pijana zapewne przestraszyłaby się a tak po prostu sprawiała wrażenie zdziwionej. Były drzwi i ich nie ma.... Ooo a teraz blondyn leży na ziemi po drugiej stronie pokoju, choć sekundę temu stał centralnie przed nią i dobierał się do jej majtek... Boże, ależ ona tego pragnęła.
- Zawsze wiedziałem, że kiedyś się przede mną rozbierzesz, ale nigdy nie sądziłem, że w takich okolicznościach- usłyszała tuż przy uchu ten seksowny, uwodzicielski i prześmiewczy głos, który działał na nią lepiej, niż jakikolwiek afrodyzjak wysyłając dreszcze rozkoszy wzdłuż całego jej ciała. Elena podskoczyła, zachwiała się i spojrzała wprost w te głębokie, zielono-niebieskie oczy Damona. Na jego zmysłowych wargach błąkał się nikły uśmieszek. Blondyn, którego lekko mówiąc poturbował zwijał się z bólu na podłodze a on w pełnej krasie mógł podziwiać kształty Eleny, którą była tak pijana, że ledwo to do niej dotarło. Przemknęło jej przez myśl, że może powinna się ubrać zamiast stać tu przed nim w samej bieliźnie, ale było tak ciemno, że i tak nie znalazłaby bluzki i spodenek i w końcu machnęła na to ręką. Boże, jak bardzo kręciło jej się w głowie....
Damon w wampirzym tempie pokonał dzielącą ich odległość i przytrzymał w chwili, gdy była już pewna, że dłużej nie utrzyma się na własnych nogach. Zdjął swoją czarną, skórzaną disagnerską kurtkę, okrył nią dziewczynę i wziął na ręce.
- Co ty tu robisz?- spytała sennie, w drodze do jego samochodu.
- Jak zwykle ratuję twój zgrabny tyłek przed nieproszonymi gośćmi- usłyszała jeszcze jego kpiącą odpowiedź nim wreszcie udała się w objęcia Morfeusza, zasypiając w jego ramionach.

2 komentarze:

  1. Woaaah, dziewczyno masz taki talent, że to się w głowie nie mieści <3 Idę czytać NEXTA <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję ;) Nie spodziewałam się, że ktoś będzie mi tu komentować od pierwszego rozdziału. Ludzie, którzy znajdują mojego bloga oczywiście wyrażają swoją opinię, ale raczej przy ostatnim poście ;D Nie mam im tego za złe, bo komentowanie 16 rozdziałów to wbrew pozorom czasochłonna sprawa ;d Jestem jednak miło zaskoczona, że ty zdecydowałaś się to zrobić i nie mogę się doczekać dalszych komentarzy ;)

      Usuń